Podbeskidzie - Lechia 2:3

Debiut Ireneusza Jelenia był dla kibiców w Bielsku-Białej szczególnym wydarzeniem meczu z Lechią. Poza tym na ławce trenerskiej Górali zabrakło już Roberta Kasperczyka, a funkcję szkoleniowca pełnił tego dnia Andrzej Wyroba. Spore oczekiwania na korzystny wynik zostały ostudzone już w 7. minucie. Piłkarze gdańszczan, którego obawiano się najbardziej - Abdou Razack Traore - znakomicie dograł do Grzegorza Rasiaka, a ten po minięciu Mateusza Bąka pewnie strzelił do opuszczonej bramki.

Zszokowani gospodarze odpowiedzieli w 11. minucie, gdy w czujność Bartosza Kanieckiego sprawdził Ireneusz Jeleń. W dalszej części pierwszej połowy dominacja przyjezdnych nie podlegała dyskusji. Tylko nieskuteczność "biało-zielonych" sprawiła, że wynik nie uległ zmianie do gwizdka oznajmiającego przerwę.

W 30. minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, gdy piłka po strzale Ricardinho z okolic 16 metra odbiła się od poprzeczki, a następnie nieznacznie za linią bramkową. Kolejne minuty to następne doskonałe okazje dla gdańszczan, m.in. obroniony nogami przez Bąka strzał Mateusza Machaja. Górale próbowali szukać swoich szans po stałych fragmentach gry i jedynie wrzutka Damiana Chmiela i strzał Roberta Demjana w podbramkowym zamieszaniu mogły przynieść pożytek dla Podbeskidzia.

Po przerwie kibice na Stadionie Miejskim na nudę narzekać nie mogli, przede wszystkim obejrzeliśmy inne, waleczne oblicze Górali. Po godzinie gry wreszcie miejscowi mieli okazję do radości. Akcję zainicjował wprowadzony na murawę Liran Cohen, który odegrał do Chmiela. Ofensywny pomocnik wbiegł z piłką do środka i oddał strzał po ziemi. Futbolówka odbiła się od słupka, ale na szczęście ze skuteczną dobitką, precyzyjnym uderzeniem z 12 metrów popisał się izraelski pomocnik Podbeskidzia.

Gospodarze jeszcze bardziej zerwali się do ataku. Uaktywnił się Jeleń, którego wspierali pozostali napastnicy - rezerwowy Kamil Adamek oraz Demjan. W 74. minucie ostrzeżenie dla Podbeskidzia przyniósł atomowy strzał z dystansu Deleu, z którym poradził sobie nasz golkiper. Na niespełna kwadrans przed końcem bramkarz Lechii doznał kontuzji, która wymogła na trenerze Bogusławie Kaczmarku dokonanie ostatniej zmiany. Górale mieli na śliskiej murawie strzelać z dystansu, ale na identyczny pomysł wpadli goście. I im ta taktyka powiodła się. Z pozoru niegroźna próba Ricardinho z 25 metrów zaskoczyła Bąka, który w fatalny sposób przepuścił piłkę. Pięć minut później był już remis. O piłkę w swoim stylu powalczył Adamek, a przytomnością umysłu wykazał się... rezerwowy Fabian Pawela. Wielu myślało, że Podbeskidzie jeszcze ten mecz zdoła wygrać.

Gdy doliczony czas rywalizacji upływał z wolna w pole karne bielszczan wpadł Piotr Brożek, a w niewytłumaczalny i zupełnie bezsensowny sposób sfaulował go Dariusz Pietrasiak. Decyzja mogła być tylko jedna - rzut karny! A takich szans Traore marnować nie zwykł, dając drużynie z Trójmiasta trzy punkty. Górale byli mocno rozczarowani, czemu dziwić się nie można. W piątym kolejnym spotkaniu dorobek Podbeskidzia nie powiększył się, a liczba meczów bez wygranej sięgnęła 16...

9. kolejka T-Mobile Ekstraklasy - 26 października 2012 r. (godzina 18:00), Stadion Miejski w Bielsku-Białej

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:3 (0:1) Lechia Gdańsk
0:1 Grzegorz Rasiak (7')
1:1 Liran Cohen (60')
1:2 Ricardinho (82')
2:2 Fabian Pawela (87')
2:3 Abdou Traore (90+4', rzut karny)